Kiedy przeszłość wciąż czujesz za plecami, kiedy całymi latami skrada się ona za tobą jak zamaskowany zabójca - nigdy nie odnajdziesz spokoju. Możesz tylko uparcie szukać odpowiedzi, by cię ostatecznie nie dopadła...
One tak właśnie zrobiły. Ale czy wygrały z przeznaczeniem? Kto odzyska, a kto straci swoje życie?
Fascynująca powieść o tajemnicach z przeszłości i desperackim poszukiwaniu prawdy pomimo tego, że rozwiązanie zagadki wydaje się przekleństwem.
***
Tragiczne wydarzenia, brakujące elementy układanki. Ludzie, którym nie do końca można ufać. To wszystko składa się na świetną według mnie powieść. Są momenty, które jednoznacznie dają do zrozumienia, kto jest winny... by za chwilę nie wiedzieć niczego. Autorka zwodzi czytelnika, do końca książki nie dowiemy się prawdy. List, który wyjaśni wszystko powinien przynieść ukojenie. Czy tak będzie? Jaki wpływ będzie to miało na Mariannę? Tego dowiecie się sięgając po "List z powstania". Emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania, długo nie pozwalały mi przestać myśleć o losach bohaterów. Gorąco polecam Wam tę książkę. Jeśli lubicie takie klimaty, na pewno się nie zawiedziecie:)
Gosia Jurasz (Antyterrorystka)
***
Podczas kontaktu na popularnym portalu społecznościowym pani Anna przeprosiła mnie za to, jeśli przeraziła za bardzo swoją opowieścią. Zupełnie niepotrzebnie. Bo lubię podczas lektury czasem zanurzyć głowę w bagnie, a jednocześnie mieć wypieki na policzkach. Bo zrozumiałam, bo poczułam, bo weszłam w czyjąś przesiąkniętą złem skórę, chorą, zdeprawowaną, okrutną. Wszystkie wspomniane wcześniej herbatki czy rodzinna serdeczność, zawarte w powieści, wydały się nagle bardzo odległe, a pozostał sam szok. Niezwykłe. (...) Lubię takie powieści wybitnie na serio, owiane mrokiem, w które wsiąkł ciężar wielkich dramatów. Ukazanych bez patosu, ustrzegających się ckliwości i mimo ich doniosłości nakreślonych lekkim, ale eleganckim piórem, którego słowa wprost się chłonie.
Paulina Stoparek (Noircafe)
***
Anna Klejzerowicz za pośrednictwem swoich bohaterów nakłania do refleksji nad naturą zła. Prowokuje też do rozmyślań nad siłą miłości. Jej List z Powstania to w gruncie rzeczy apoteoza życia wedle własnych przekonań i zasad. Gdańszczanka udowadnia, że mimo licznych przeciwności losu, zdrowy upór i sztywny kręgosłup moralny zawsze powinny stanowić fundament jestestwa każdego człowieka. Nawet jeśli na nagrodę przyjdzie długo czekać.
Anna Kutrzuba (Dziennik Literacki)
***
„List z Powstania” jest bardzo interesującą pozycją czytelniczą na polskim rynku wydawniczym. To powieść, w której autorka w dość ciekawy sposób postarała się połączyć barwę emocji i wagę doświadczeń polskich rodzin, wywodzących się wprost z bólu i bohaterstwa Powstania Warszawskiego, z niecodzienną formą literackiej opowieści wykreowanej pomiędzy nurtem obyczajowej historii i dramatem sensacyjno-kryminalnej intrygi. To wreszcie powieść o tym jak cienka i łatwo przekraczalna jest granica pomiędzy złem a dobrem, miłością a nienawiścią. To także opowieść o tym, jak najmniejsza chwila, moment ludzkiego życia może odcisnąć bolesne i nieusuwalne piętno na życiu człowieka, czyli jak historia wraca echem we współczesności i kształtuje przyszłość.
Leszek Koźmiński (Kryminalna Piła)
***
Mimo że od początku wiedziałam, iż mam do czynienia z kryminałem, muszę przyznać, że w pewnym momencie zupełnie zapomniałam o wątku kryminalnym. Dałam się wmanewrować w kwestie relacji międzyludzkich, a zagadka tajemniczego zaginięcia siostry jednej z głównych bohaterek zeszła na drugi plan. Czytało mi się przyjemnie i nieśpiesznie. Aż do momentu, kiedy nastąpił zwrot akcji i wątek kryminalny zaczął przyśpieszać. Ostatnie strony przeczytałam jednym tchem, z uznaniem dla misternie skomponowanej intrygi kryminalnej. Pod tym względem „List z powstania” jest książką dopracowaną, co przekłada się na czystą czytelniczą przyjemność. To bardzo dobry kryminał, trzymający się ścisłych wytycznych gatunku – dobrze skomponowanej i zaskakującej intrygi. Do tego klimatyczny. Jednak, aby lepiej poczuć jej klimat, polecam nie tylko zarezerwowanie sobie całego wieczoru, ale też zaparzenie filiżanki aromatycznej kawy, bo tej bohaterowie wypijają niemalże hektolitry. Z przyjemnością pije się ją razem z nimi.
Ewelina Dyda (Portal kryminalny)
***
Anna Klejzerowicz w świetnej formie. (...) Ogromną przyjemnością będzie lektura „Listu z powstania” dla wszystkich czytelników, którzy lubią rodzinne tajemnice. Sekrety, połączenia przeszłości z teraźniejszością i to wrażenie, że człowiek nie zazna spokoju, dopóki wszystkie elementy nie trafią na swoje miejsce. Ani nie zazna go żadna dusza. A moja pragnie raz jeszcze zanurzyć się w ciepłym pisarstwie Anny Klejzerowicz. Bo ono właśnie takie jest – czy jest o rzeczach smutnych, czy weselszych – daje nadzieję, że nie zostaniemy zapomniani. Że będzie ktoś, kto będzie czuwał. Nad nami i nad nasza historią.
Marzena Kieres (Zbrodnia w Bibliotece)
***
Znam twórczość Anny Klejzerowicz, kocham jej książki, ale tą powieścią autorka mnie zaskoczyła. Moim zdaniem to jest jej najlepsza książka. Rodzice Julii giną w czasie powstania warszawskiego, jej siostra Hanka znika bez śladu. Życie Julii jest zdeterminowane przez tamte wydarzenia. Próbuje odnaleźć siostrę. Wojna się kończy, zaczyna się w miarę normalne życie. Julia zakłada rodzinę, ale nie zapomina o minionych czasach. Swoją obsesję przekazuje głównej bohaterce powieści, córce Mariannie. Dziewczyna od najmłodszych lat musi zmierzać się z historią rodziny, początkowo buntuje się, potem jednak przejmuje pałeczkę po matce. Jej życie staje się walką z własnymi lękami i dziwnymi zdarzeniami, traumami, zdarzającymi się niestety nazbyt często. Trudno mi określić gatunek literacki tej powieści. Jest tu wątek kryminalny, ale nie tylko. Anna Klejzerowicz rozlicza się z powstaniem, bo właśnie to wydarzenie przez wiele lat ma ogromny wpływ na życie bohaterów. W ogromnie interesujący sposób, autorka podchodzi do powstania. Z jednej strony wielki zryw, ale powstańcy też byli różni. Zapaleńcy, walczący o Polskę, wolność i godność, ale też mali, podli ludzie. Trudno jest po latach obiektywnie ocenić powstanie.Znamienne są słowa Marianny, która uważa, że zamiast ginąć, powinni przeżyć, bo wtedy mogli bardziej przydać się ojczyźnie. Autorka nie ocenia, delikatnie pokazuje różne postawy i różne opinie, nie ujawniając własnych poglądów. "List z powstania" to jest literatura z najwyższej półki. Klejzerowicz napisała pozycję wielowątkową, z drugim dnem. Czytając, miałam wrażenie, że między zdaniami przebiega drut wysokiego napięcia, uderzając czytelnika i wzbudzając w nim niesamowite emocje. Prostym, oszczędnym stylem autorka wchodzi w duszę czytelnika, jego często najbardziej skrywane uczucia. Jeszcze jeden plus. Cudowne opisy, magiczny klimat, oczarowujący, wciągający. Ta książka nie pozwoli o sobie zapomnieć, zostawia nas w rozterce, zmusza do przemyślenia i przewartościowania wielu naszych poglądów. Oczywiście gorąco polecam.
Grażyna Strumiłowska (KzK)
***
Jeśli ktoś prowadzi ogólnodostępny spis publikacji, która koniecznie trzeba przeczytać, proszę o cynk. Natychmiast zgłoszę kandydaturę tej powieści i będę długo upierać się, aż zostanie wpisana na szczyt tej listy. (...) Jestem totalnie oczarowana i ciężko mi przyjąć do wiadomości, że to już koniec, nie umiem porzucić świata tej książki. (...) Anna Klejzerowicz zabiera nas w podróż do minionej epoki, niezwykle oddając jej ducha. W sposób autentyczny i szczery opisuje koleje losu głównych bohaterek, nie szczędząc im trudności. Ta książka pełna jest emocji, sekretów, ale także nie brakuje jej nic w kategorii dobrego kryminału. (...) Anna Klejzerowicz pokazała niesamowitą klasę, mistrzowsko operując słowem i uzależniając czytelnika od swojej historii. Nie sposób przejść koło tej książki obojętnie. (...) Książka w mojej opinii jest rewelacyjna i utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto czytać, poszukiwać, odkrywać. Warto poznawać literaturę, aby w końcu, po długich poszukiwaniach, trafić na tak cudowną historię.
Magdalena Kijewska (dailystyle.pl, Przegląd czytelniczy)
***
Pewnie nie każdy mi uwierzy, ale kiedy sięgam po książkę, nie myślę o autorze, lecz skupiam się na treści. Mam zasadę taką: recenzję na KzK piszę, bo się tego obowiązku podjęłam; u siebie na profilu oceniam lekturę tylko wtedy, gdy mnie w jakiś sposób poruszyła, rozbawiła lub zaskoczyła. "List z powstania" wpisuje się w to pierwsze. To już nie jest klasyczny kryminał czy dobrze napisana obyczajówka (bo na dobrą sprawę można oba te gatunki w książce odnaleźć). To pięknie napisana saga rodzinna, nasza polska opowieść, gorzka i prawdziwa. Ile było kiedyś takich familii jak Bańkowscy? Ile rodzin dziś ma w życiorysach to, co przeżyli Stryjewscy? Historia to nie tylko fakty. To nie jedna opowieść. Każdy kataklizm dziejowy to tysiące czy miliony pojedynczych opowieści. Jak można wydawać werdykt, opierając się tylko na faktach? Za każdym z nich stoją ludzie, ich wybory, okoliczności, których nie znamy. I to właśnie pięknie i bez patosu opisuje autorka. Ocenę pozostawia czytelnikowi. To dziś rzadkie w naszej literaturze. Autorzy często nie potrafią powstrzymać się od moralizowania, czy narzucania własnych poglądów. Anna Klejzerowicz tego uniknęła z pełną świadomością, bo widać, że książka jest przemyślana. Żaden z bohaterów nie jest ani do końca biały, ani do końca czarny. Są tacy, jak my, ze wszystkimi człowieczymi wadami i słabościami. Dawno temu czytałam książkę "Znaczy Kapitan" Borchardta (którą uwielbiam do dziś). Mamert Stankiewicz wypowiada w niej krótkie, acz treściwe zdanie (a rzecz dzieje się w latach 20-tych ubiegłego wieku): "Znaczy i Niemcy są ludzie". I tak bym podsumowała "List z powstania" - nawet wśród pomników trafiają się podróbki, a u łajdaka czasem odezwie się sumienie. Przeczytajcie koniecznie. To naprawdę lektura obowiązkowa. U mnie staje na półce obok "Berlina" Kozery.
Małgorzata Kursa
***
W swoich dotychczasowych powieściach Klejzerowicz wielokrotnie stawiała pytanie o naturę zła. Jak bardzo decyduje ono o naszych wyborach i jakie są tego konsekwencje. Tym razem poszła w swych rozważaniach jeszcze dalej. Przetransponowała działania jednostki na ogół. O ile Talmud mówi, że kto ratuje jedno życie, to jakby cały świat uratował, tak analogicznie u Klejzerowicz, kto zabija jednego człowieka, zabija wielu. "List z Powstania" to wreszcie opowieść o miłości, która pozwala przetrwać najgorsze chwile. Może zabijać, ale może i ocalać. Trzy pokolenia kobiet rodu Bańkowskich zapłaciły wysoką cenę za uczucia, których stały się częścią. Z wyboru oraz wbrew sobie, jak w każdej historii o życiu, unikaniu kompromisów i przede wszystkim, wielkim pragnieniu przetrwania. Gorąco polecam.
Adrianna Michalewska (zbrodniczesiostrzyczki.pl)
***
Autorka opowiada nam w sposób interesujący i zajmujący naprawdę rewelacyjną historię. Prowadzi nas zawoalowanymi ścieżkami, pełnymi tragicznych losów, sytuacji dramatycznych, jak najbardziej możliwych w tamtych czasach. Fascynuje i intryguje nas ta powieść, pasjonuje (...) Klejzerowicz świetnie poradziła sobie z tematem i naprawdę jest doskonałą twórczynią kryminalnych zagadek. Cieszę się, że dane było mi przeczytać "List z Powstania". Niebezpieczna, smutna, ale miejscami romantyczna i pełna nadziei na lepsze jutro historia. Polecam całym sercem. To kawał dobrego kryminału, który warto poznać.
Anna Grzyb (asymaka.blogspot.com)
***
To chyba mój ulubiony rodzaj kryminału: gdy tajemnica sięga mroków historii, ale rzutuje i na kolejne pokolenia. Anna Klejzerowicz jak zwykle wciąga nas w swoją piękną i niesamowitą opowieść. A przy tym uwodzi, czaruje, wprowadza w inny, często trudny, groźny, skomplikowany - lecz przesycony jej ciepłym i dobrym postrzeganiem - świat. Cudowna książka.
Grażyna Strumiłowska (KzK), rekomendacja z okładki
***
"List z Powstania" niesie ogromny ładunek emocjonalny. Nie ma w tej książce patosu, gloryfikacji jednych postaw i negacji drugich. Autorka serwuje nam losy członków rodziny, które zostały mocno zdeterminowane przez powstanie. Sposób, w jaki przedstawia ich codzienne funkcjonowanie, naznaczone powstańczą traumą, porusza i skłania czytelnika nie tylko do kontynuacji lektury, ale przede wszystkim do jej przeżywania. Anna Klejzerowicz doskonale ukazuje wpływ minionych wydarzeń na przyszłość. Choć mijają kolejne lata, niewyjaśnione kwestie wciąż budzą tak samo mocne uczucia i nie pozwalają normalnie żyć. Ta swoista pokoleniowa mozaika pełna jest tajemnic, niedopowiedzeń i pewnej dozy szaleństwa. (...) "List z Powstania" to powieść niebywale klimatyczna. Elementy obyczajowe świetnie komponują się z kryminalnymi, a psychologicznych aspektów natury ludzkiej również tu co niemiara. Taka mieszanka stanowi niebywały czytelniczy rarytas. Anna Klejzerowicz nie tylko bardzo sugestywnie pokazuje konsekwencje idące za każdą podejmowaną decyzją, ale też uwypukla mechanizmy rządzące naszymi zachowaniami. Czasem trudno o racjonalizm. To książka o życiu przeszłością, od której trudno się uwolnić i która nie pozwala o sobie zapomnieć. A może to my zbyt usilnie próbujemy ją wtłaczać w codzienne życie?
Katarzyna Stec (katarzynastec.wordpress.com)
***
Trudno zaszufladkować "List z powstania" i przyporządkować go ściśle do jednego konkretnego gatunku. Prawdę powie i ten, kto określi tę książkę jako powieść obyczajową z elementami historycznymi, jak i ten, kto zakwalifikuje ją jako kryminał czy wręcz thriller. To doskonałe połączenie obu gatunków wywołuje skojarzenia z ekskluzywnymi mieszankami najlepszych herbat, w których jeden gatunek wydobywa i podkreśla smak drugiego. Tak się dzieje w przypadku "Listu z powstania". Wątek kryminalny pozwala ukazać zmiany historyczne i obyczajowe, mające miejsce w naszym kraju od czasów powojennych aż po współczesne, ale jednocześnie te zmiany czynią ów wątek wiarygodnym i przemyślanym. Samo określenie zmiany historyczne i obyczajowe brzmi sucho i bezosobowo, gdy w książce Anny Klejzerowicz dotykają one konkretnych, bliskich czytelnikowi bohaterów. (...) Jak zawsze w książkach Anny Klejzerowicz bohaterowie powieści budzą żywe reakcje czytelnika, sympatię lub niechęć, miłość lub nienawiść. I tu znowu autorka ucieka od uproszczeń i szufladkowania. Bohaterowie są dobrzy lub źli bez względu na wyznawane idee czy preferowane opcje polityczne. Komunista może być dobrym człowiekiem, a powstaniec może nie mieć nic wspólnego z bohaterem. Ten ciągle świeży i potrzebny sposób przedstawiania naszej historii najnowszej sprawia, że "List z powstania" jest ważną książką, a przy tym powieścią, którą świetnie się czyta. Potrzeba więcej tak napisanych książek, dotykających niełatwych tematów z naszej historii. Potrzeba książek, o których można dyskutować, które wytrącają nas z utartych schematów myślenia.
StregaBianca (granice.pl)
***
Książka ta to kawał dobrej obyczajowo-sensacyjnej lektury. Wciągnęła mnie i na dwa wieczory wsiąkłam w wykreowany przez autorkę świat. Żyłam losami rodziny Marianny, zżyłam się z nimi i próbowałam sobie to wszystko wyobrazić, a dzięki temu, jak pisze pani Anna udawało mi się to bez najmniejszego problemu. Opowieść jest smutna, czasami nawet mroczna i przerażająca, momentami miałam wrażenie jakby i mnie ogarniała beznadzieja, która dobijała bohaterów. Jednocześnie jest też jednak bardzo realna i autentyczna. To między innymi tym autorka mnie zachwyciła, a zaraz za tym, a może i obok jest to jak umiejętnie stworzyła fabułę powieści oraz w jaki sposób prowadzi akcje. Bardzo mi się ta książka podobała i cieszę się, że mam na półce dwa inne jej tytuły. "List z Powstania" jest pełen emocji, tajemnic oraz zagadek do odkrycia. Z pewnością spodoba się wielbicielom tych wątków oraz czasów po zakończeniu wojny. Nie zabraknie i szczypty kryminału, co tylko dodaje napięcia. Książka posiada swój specyficzny klimat. Polecam, bo naprawdę warto.
Irena Bujak (zapatrzonawksiazki)
***
Nie wszystkie powieści Klejzerowicz już czytałam, ale chyba zaryzykuję stwierdzenie, że List z powstania to jej najlepsza książka. Wciągająca, wzruszająca, trzymająca w napięciu, z odpowiednio dobranymi składnikami, z równomiernie rozłożoną akcją, która ani nie nudzi, ani nie pędzi bez sensu na łeb, na szyję. Autorka, którą dotąd ceniłam głownie za wątki kryminalne, tym razem sprawnie połączyła elementy kryminału, powieści obyczajowej i historycznej. Sprawiła tym samym, że List z powstania nie tylko czytałam z niesłabnącą ciekawością, dopingując Mariannę i trzymając kciuki za to, by w końcu poczuła należny jej spokój, ale także w trakcie lektury nie raz czułam ciarki, a w oczach stawały mi łzy.
Izabela Raducka (czytadelko, dlalejdis.pl)
***
U Anny Klejzerowicz, mistrzyni tworzenia kryminanych powieści, historia splata się z wydarzeniami, które nie pozwalają bohaterom wrócić do codziennego życia, do tak zwanej "normalności", bo wspomnienia żyją i są pełne nierozwiązanych zagadek. (...) "List z powstania" to genialnie skonstruowana powieść z totalnie zaskakującym zakończeniem. Autorce z całego serca gratuluję, a Jej książkę czytelnikom polecam!
Anna Strzelec (drugaporazycia)
***
„List z powstania” to niesamowita książka opowiadająca o Polsce, o jej historii i zmianach, jakie nastąpiły, o miłości i poszukiwaniu, pomimo przeszkód. Cudowna okładka zapowiada podróż w przeszłość, która ukształtowała przyszłość. Powieść intrygowała mnie od dawna, a kiedy zaczęłam ją czytać – przepadłam, zachwyciła mnie i nie mogłam wypuścić jej z rąk aż do finału. Pozostał niedosyt i refleksja. Bo „List z powstania” to nie jest lekkie czytadło, które można odłożyć i zapomnieć, porusza głęboko w duszy struny, pozostaje w pamięci i zmusza do refleksji. Mądra, wzruszająca i niezwykle ciepła historia. Teraźniejszość przeplata się z retrospektywnymi wątkami, tworząc bardzo zwartą i spójna całość. Barwny i plastyczny język oraz mocno zarysowane postacie to atuty tej powieści. (...) „List z powstania” to fascynująca opowieść o rodzinie, jej tajemnicach i o życiu. Pełna emocji, niesamowitego klimatu, dostarczająca wzruszeń i zapadająca w pamięć. Po prostu piękna!
Anna (markietanka)
***
Wreszcie i ja miałam szansę przeżyć List z Powstania. Piszę przeżyć, bo nie jest to książka do zwykłego poczytania i określenia w kategoriach lubię czy nie lubię. To opowieść, przed którą trudno się ”obronić”, bo momentalnie, od prologu, wciąga w wartką fabułę, nie pozwalając na odłożenie czytania do „jutra”, pomimo cierpnących nóg, marznących stóp (jeżeli czyta się głęboką nocą siedząc przy kompie), czy głowy huczącej od nadmiaru emocji i zmęczenia. To już tradycyjne u Ani Klejzerowicz, że Jej opowieść wywołuje głębokie emocje, i pozostwia nas w takim stanie na długo po odwróceniu ostatniej kartki książki. Jak również skłania do refleksji, wielu refleksji...
Na kanwie poszukiwania informacji o pięknej sanitariuszce Hance, zaginionej w Powstaniu Warszawskim, autorka maluje obrazy. Maluje słowami. I tworzy tym samym niejako kadry filmu, coraz szybciej przesuwające się przed oczyma czytelnika. Ten kalejdoskop barw, kształtów, emocji, i wrażeń wciąga do tego stopnia, że przestajemy być obserwatorami, a stajemy się uczestnikami wydarzeń i przeżyć bohaterów. Chce się tam wskoczyć na moment, odegrać jakąś (może nawet bohaterską) rolę, i pobyć choć przez chwilę w klimatach pięknych zaułków Gdańska, Warszawskiej Starówki, albo odetchnąć morską bryzą na sopockim molo.
Jednak List z Powstania to nie całkiem opowieść o samym Powstaniu Warszawskim, a raczej o ludziach z bagażem historyczno-obyczajowym... To książka o granicach miłości, patriotyzmu, strachu, obsesji, ale także o granicach samego siebie. To również interesujący przekaz o poszukiwaniu czegoś ponadczasowego, czegoś nadającego sens naszej ziemskiej podróży, i rozczarowaniach z tym związanych... O intuicji, manipulacji, i skomplikowanej ludzkiej psychice... I zawirowaniach historii, piszącej niezwykłe wątki kryminalne...
Marianna, siostrzenica zaginionej Hanki, dowiadując się prawdy przekracza subtelną granicę światła i ciemności, po to by wreszcie odnaleźć ponadczasową prawdę o drodze, która sama w sobie jest już celem. Na tej drodze znajduje w sobie pokłady prawdziwego człowieczeństwa, w cierpieniu, rozczarowaniach, i niepewności... I poleci na spotkanie przyszłości, choćby po to, żeby potrzymać za rękę osobę stojącą na progu tęczowego mostu. Liczy się przecież wyłącznie CZŁOWIECZEŃSTWO. A reszta jest tylko dodatkiem...
Jolanta Piątkowska (opinia Czytelniczki)
***
Dość trudno jest ustalić przynależność gatunkową najnowszej powieści Anny Klejzerowicz pt. „List z powstania”. Najbardziej oczywisty wybór, czyli postawienie jej na półce z kryminałami i sensacją niekoniecznie jest wyborem trafnym. Mamy bowiem do czynienia równocześnie z sagą rodzinną, obyczajową powieścią historyczną, po części także romansem. Książka wymyka się „szufladkowaniu” co samo w sobie świadczy na jej korzyść. (...) Anna Klejzerowicz udanie łączy konwencje, wprowadza też bardzo wiarygodnych psychologicznie bohaterów. Ciekawe są zarówno postacie pierwszoplanowe – Julia i Marianna, jak i cały szereg osób z drugiego planu. Kto wie, czy jeszcze lepiej autorka nie opisuje związków międzyludzkich. Tchną one ciepłem, są prawdziwe i każą mimo wszystko wierzyć w lepszy świat. Jak na tak mroczną opowieść, jest to duże osiągnięcie.
Krzysztof Maciejewski (papierowemysli.pl)
***
Smutna i niepokojąca to historia. Pełna zagadek, z niebezpieczeństwem co jakiś czas wychodzącym z mroku. Z zakończeniem, które wita się z niedowierzaniem.
Ann Rychlicka (Myśli i słowa wiatrem niesione...)
***
Lektura wciąga od samego początku, jest miejscami smutna, ba wręcz mroczna lecz przy tym niezwykle prawdziwa – bez zbędnego „koloryzowania” tu czy tam, bo życie samo z siebie mieni się i przeplata gdzie trzeba ciemnymi, bądź jasnymi barwami. I tak też jest w książkach tej pisarki. Czytelnik od początku przeżywa razem z bohaterkami ich problemy i radości, daje się wciągnąć w obsesję poszukiwania „zaginionej” podczas wojny kobiety z rodziny. A wierzcie, że raz rozbudzone emocje czytelnicze nie odpuszczają do ostatnich jakże zaskakujących stron.
(Książka café)
***
Książka jest fascynująca. Wywołała we mnie masę przeróżnych emocji. Chwilami byłam na nią zła, chwilami wkurzałam się na głównych bohaterów, na ich decyzje, na to, jak postępują, a chwilami zachwycałam się, nie mogąc przestać czytać. Nie wiem, ma w sobie jakiś taki wewnętrzny, niezwykły magnetyzm, który sprawia, że ręka sama po nią sięga.
Marta Bilewicz (marta.kolonia.gda.pl)
***
(...) trafiłam na coś, co nie podlega żadnym dotychczasowym klasyfikacjom. Na książkę, która wymyka się z półek i żyje własnym życiem. Bo choć już trzy dni minęły od chwili, gdy przeczytałam ostatnią stronę (...) i zabrałam się już do kolejnej książki... wciąż wracam myślami do "Listu z Powstania". I wciąż nie mogę przestać... się bać. (...) O samym zrywie Autorka pisze niewiele, a jednak ciężko powiedzieć, że nie jest to książka o Powstaniu. Jak to możliwe? Nie wiem. Może to po prostu niesamowity talent Anny Klejzerowicz, która tak umiejętnie i pięknie splata wszystkie wątki, buduje napięcie, kreuje nietuzinkowe postaci, które nie są ani trochę papierowe... (...) Jeśli więc szukacie mądrej książki, która zawładnie Wami na kilka dobrych godzin (a pewnie nawet i dni), to gorąco polecam "List z Powstania" Anny Klejzerowicz.
Chani (Dune Fairytales)
***
„List z powstania” to mistrzowsko skonstruowana powieść obyczajowa z wątkiem kryminalno-historycznym. Znajdziemy w niej pasję, chwilami graniczącą z obłędem, z jaką dwie kobiety starają się dociec prawdy. Choć mijają lata przeszłość nadal silnie wpływa na ich życie. Autorka stworzyła bohaterów z krwi i kości, którzy nie tylko mają pozytywne cechy charakteru, bywają teżpo ludzku słabi, bywa że nie zawsze wiedzą co zrobić i działają instynktownie, nie do końca w zgodzie ze sobą. Ania Klejzerowicz nie ocenia żadnej z przedstawionych postaw, nie poddaje pod dyskusję historycznego aspektu książki, to jest tylko tło dla głównych wydarzeń. Ukazuje związek przyczynowo-skutkowy dla zachowań ludzkich, bez moralizatorskich zapędów, co w moich oczach bardzo podnosi wartość lektury. Anna Klejzerowicz posiada niezwykłą umiejętność utrzymywania czytelnika w niesłabnącym napięciu, co według mnie plasuje ją bardzo wysoko wśród rodzimych pisarzy. Jej książki, oprócz niewątpliwej rozrywki, niejednokrotnie powodują zatrzymanie, zmuszają do zastanowienia nad istotą człowieczeństwa, nad tym jak rodzi się zło i co może być przyczynkiem do niego. Doskonałe przedmiotowe przygotowanie, talent i fantastyczna umiejętność opowiadania to cechy charakterystyczne powieści Ani Klejzerowicz. Gorąco polecam.
Natalia Nowak-Lewandowska (Książką po łapkach)
***
"List z powstania" Anny Klejzerowicz to czwarta jej książka, jaką przeczytałem... i podobnie jak poprzednie - bardzo interesująca. (...) Kiedy zastanawiam się nad odczytywaniem „Listu z powstania”, to niezmiennie nachodzi mnie chęć wyciągania uniwersalnych wniosków – ta książka ma wiele wymiarów i w każdym z nich mamy o czym myśleć. Powiedziałbym, że „List z powstania” krąży wokół Przeszłości skrywającej Tajemnicę, przy czym pojęcia te należy napisać właśnie dużą literą, bo jedno i drugie ma tu wymiar monumentalny. Tajemnica kształtuje każdy aspekt życia rodziny a Przeszłość to jedno z wielkich wydarzeń w naszej historii.
Piotr Olszówka (Książka zamiast kwiatka)
***
Miła niespodzianka czekała na mnie podczas lektury - ten sam fantastyczny styl, cudowny kryminał z historią w tle. (...) Książka z serii tych, których się nie odkłada nawet na moment i tych, które się chce mieć na zawsze. Styl Anny Klejzerowicz jest pełen niespodzianek i rozwiązań zaskakujących na każdym kroku. Do końca nie wiadomo co, kto i dlaczego? A kiedy już niby wiadomo, jakie będzie zakończenie, nagle akcja zmienia się diametrialnie. (...) Polecam kolejną książkę Anny Klejzerowicz, którą czyta się na jednym wydechu i żałuje, że tak szybko się skończyła.
Iwona Pietrucha (Iwona czyta)
***
Fabuła tej książki wzruszyła mnie do tego stopnia, że nie mogłam zebrać się na napisanie tych kilku zdań o niej. Nie wiem, czy jest to zasługa autorki i jej doskonałego kunsztu pisarskiego, czy jest to zasługa samej fabuły. Myślę jednak, że mimo emocji, a może zwłaszcza z powodu emocji jakie mną wstrząsnęły (szczególnie na końcu książki) to mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę szczególnie osobom młodym. Nie wiem ile młody człowiek zrozumie z faktów historycznych przytoczonych w niej, ale z pewnością nikt nie odłoży tej książki przed przeczytaniem ostatniej strony.
Ewa Formella (Książki Idy)
***
"List z powstania" to nie tylko świetnie skonstruowana powieść obyczajowa, ale także całkiem niezły kryminał, przynajmniej dla swoistych amatorów w tym temacie. Książkę czyta się błyskawicznie, a historia wciąga do tego stopnia, iż człowiek zapomina o wszelakich obowiązkach, jakie jeszcze czekają. Wartkie tempo wzajemnie napędzających się zdarzeń nie pozwala nawet na chwilowe poczucie znudzenia. Rewizje domowe, włamania, głuche telefony, anonimy, pogróżki i dość liczne wypadki śmiertelne napędzają całą opowieść, intrygując czytelnika z każdą przekładaną kartką. Do tego zwieńczeniem przedstawionej historii jest zaskakujące, bardzo pomysłowe oraz mistrzowsko rozegrane zakończenie.
Sylwuch (Czasu coraz mniej...)
***
Anna Klejzerowicz, łącząc ze sobą elementy kryminalne, historyczne i obyczajowe, stworzyła oryginalny rys epoki - od czasu Powstania, przez Polskę Ludową, transformację, do współczesności, a na tym tle ukazała nam fascynującą opowieść. (...) "List z Powstania" jest powieścią kryminalną, z ważnym motywem historycznym, z tajemnicą, z zagadkami do rozwiązania, z sensacyjnym epilogiem. Równie szokującym, co Prolog. (...) Dojrzały, mądry obiektywizm pisarki, pozostawia miejsce na przemyślenia i refleksje własne, każdego, kto sięgnie po jej książkę.Uważam, że nie muszę specjalnie nikogo zachęcać, a jedynie pozostaje mi życzyć miłej lektury i niezapomnianych wrażeń.
Mariola Pomykaj (Myśli rzeźbione słowem)
***
Naprawdę, niezwykle przyjemna czytelnicza niespodzianka. Wiedziałem, że Anna Klejzerowicz potrafi pisać niezłe rzeczy, ale "List z powstania" po prostu przerósł moje najśmielsze oczekiwania, jakie miałem, zabierając się do lektury tej książki. To naprawdę bardzo zgrabne i inteligentne połączenie kryminału przywołującego na myśl rozwiązania fabularne Agaty Christie (z kluczem do rozwiązania zagadki leżącym głęboko w przeszłości) z sagą rodzinną ciągnącą się od Powstania Warszawskiego przez czasy PRL-u do współczesności. Tekst świetnie skonstruowany, z ciekawie poprowadzoną narracją, bogaty w rozmaite obserwacje obyczajowe i polityczno-historyczne (bez natrętnych jednak tez). W doskonale zarysowanej fabule tej książki nie ma miejsca ani na tani sentymentalizm, ani na półśrodki, za to jest kilka niezwykłych zaskoczeń. Od pierwszej do ostatniej strony Klejzerowicz zdaje się mieć ogromne wyczucie i doskonale panować nad całością tej ponurej i brutalnej - choć zarazem niezwykle barwnej - opowieści. Brawo.
Daniel Koziarski (na FB)